Nie tego na drodze, gdy siedzimy w samochodzie, ale tego domowego, najmniej spodziewanego. Dobrym rozwiązaniem są maty antypoślizgowe oraz specjalne taśmy hamujące, naklejane pod rozmaitymi dywanikami i wykładzinami.
Szczególnie niebezpieczne są puchate dywaniki łazienkowe, rozkładane przy wejściu do kabiny prysznicowej, przy wannie i toalecie. Ich założenie jest dobre – mają osłonić nasze bose, mokre stopy przed zimnem – zwłaszcza gdy wprost po kąpieli nie chcemy stać na chłodnych kaflach, a musimy się przecież starannie powycierać, ubrać lub owinąć szlafrokiem.
Wszelkiego rodzaju „puchacze” podklejmy więc specjalną taśmą – można ją kupić w sklepach z częściami remontowymi, z wyposażeniem do domu i mieszkań, a także zamówić całą szpulę w Internecie i po – otrzymaniu przesyłki – zainstalować kawałki tasiemki pod dywanikami lub na wyślizganych schodach.
Gumowe maty antypoślizgowe polecane są zwłaszcza, gdy mieszkamy z małym dzieckiem albo ze straszą osobą – zwłaszcza dla niej każdy upadek może skończyć się drastycznie. W brodziku lub na dnie wannie rozłóżmy zatem matki. Ich przyssawki przytwierdzą całą płachtę do porcelitu i nie przestaną działać, nawet rzęsiście polewane wodą. Warto, co kilka dni, umyć taką matę, bo mogą pod nią dostać się różne zanieczyszczenia, powodujące – szczególnie – u dzieci – choroby skóry i alergie. Jednak utrzymana w czystości mata, jest idealnym rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy boją się wywrotki i bolesnego lądowania na kafelkowym podłożu lub na metalicznym dnie kabiny prysznicowej.
Z kolei drewniane kratki, na które chętnie stajemy bosą stopą, niosą ze sobą ryzyko chorób grzybicznych. Muszą być odpowiednio zaimpregnowane przed wilgocią, a dodatkowo podklejone od spodu gumowanym obiciem. Ono właśnie uniemożliwia kratkom ślizg po podłodze. Nawet po tej, suto ochlapanej wodą.
Podobnie w wypadku bambusowych dywaników – nie będą one stabilne, jeśli – ot, tak po prostu – położymy je na płytkach łazienkowych. Kiepskim miejscem jest też przedpokój, gdzie od czasu do czasu, podłoga ulega nagłemu zamoczeniu – np. wtedy, gdy po spacerze w deszczu, wchodzimy do mieszkania, ściągamy pelerynę, kalosze, wytrzepujemy parasol… i nie do końca zajmujemy się powstałymi kałużami. A one mogą wyrządzić krzywdę domownikom – zwłaszcza gdy wejdzie w nie ktoś w kapciach, kto przy zgaszonym świetle, nie będzie spodziewał się ślizgawki we własnym pokoju! Ostrożnie zatem z kupowaniem kolejnych dywaników i nieprzyczepnych wykładzin. Jeśli chcemy z nich korzystać, zatroszczmy się najpierw o domowe bhp.